poniedziałek, 11 sierpnia 2014

historia wielkiego uczucia - II.

Czułem się źle po naszej wczorajszej sprzeczce. Wszedłem do szpitala i udałem się prosto do pokoju lekarskiego, aby móc przebrać się w swój niebieski strój do pracy. Byłem w garderobie, kiedy usłyszałem znajome mi głosy. Hana z Przemkiem właśnie weszli do lekarskiego.
-To jakbyś potrzebował mnie do pacjentki z 16. , jestem do twoich usług. -oznajmiła kobieta.
-Dzięki siostra. Odezwę się. Myślę, że ta operacja będzie konieczna. Opowiadaj co tam u Ciebie? Jakaś nieswoja dzisiaj jesteś.... - na słowa brata, Hana uśmiechnęła się smutno.
-Chyba potrzebuję braterskiego ramienia... -powiedziała cicho, a Przemek od razu spełnił jej prośbę i mocno ją przytulił.
-Hej, księżniczko, mam nadzieję, że w domu męskiego ramienia Ci nie brakuje, co?
-Nie... coś ty. Wszystko jest w porządku. Stęskniłam się po prostu. - mówiąc to, czułem jak w gardle stanęła mi wielka gula. Bardzo dobrze wie, że wcale nie jest dobrze.. a ona mnie broni. Gdyby Przemek dowiedział się jak jest naprawdę, prawdopodobnie byłoby już po mnie. W jednej chwili zrobiło mi się smutno. Źle ją traktowałem. Kolejny już raz ją skrzywdziłem. Przecież ona jest tak wrażliwa, wszystko odczuwa dużo bardziej...
Od tamtej kłótni Hana stwarzała pozory, że wszystko jest dobrze, nie płakała, nie chodziła aż tak bardzo przygnębiona, ale za to unikała mnie jak ognia... Nie przytulaliśmy się, nie całowaliśmy, żadnego dotyku. nic. Nie zachowywaliśmy się w ogóle jak para, jak dwoje zakochanych ludzi...
Wiem, że przede mną, na siłę udaje szczęśliwą, a w rzeczywistości wcale nie jest. Czasem, gdy myśli, że nie widzę, idzie do kuchni, skąd mamy piękny widok na Warszawę.. -Specjalnie kupiliśmy mieszkanie na prawie 20 piętrze, bo Hana kocha widoki na miasto.. a szczególnie nocą. - staje z kubkiem herbaty przy oknie i rozmyśla. Wtedy ukazuje się jej prawdziwy stan. Jest smutna i przygnębiona, a jej oczy delikatnie błyszczą. Jest sobą, gdy myśli że jest sama, gdy nikt na nią nie patrzy.  Wiem, że robi to dla mnie.. a przyczyną tego są te okropne słowa, które tamtego dania powiedziałem jej prosto w oczy. Ani razu już... nie użalała się nad sobą. Pomimo tego, że ja nie byłem dla niej wsparciem, ona o mnie dbała - robiła kanapki, gotowała, prasowała koszule, bo dobrze wie że tego nie lubię. Niby wszystko było normalnie, ale tak naprawdę ta cała sytuacja dusiła nas oboje. Ledwo co rozmawialiśmy. Spaliśmy w jednym łóżku, w ogóle się nie dotykając.. czasem Hana zasypiała w salonie... i to wszystko była moja wina.
Zmieniła się. Bardzo. Schudła, bo mało co jadła. Oczy miała podkrążone - prawie co dzień słyszałem jej cichy szloch.. albo zamykała się w łazience.. albo w nocy, przytulała się mocno do poduszki, chowając głowę i próbując zagłuszyć płacz. Często wstawała w środku nocy i bezsensownie wpatrywała się w widok za oknem. Nie mówiła o swoich uczuciach. Tłumiła je w sobie, jakby bała się że znowu wybuchnę.
Jakieś 3 tygodnie później, po tej kłótni, wyjechała.. zostawiając mi tylko jedne jedyne słowo. -
Często brałem tę kartkę do rąk. Tysiące razy wypowiadałem te słowo na głos, jakby dawało mi nadzieję, że naprawdę... wróci..
Mijały kolejne dni.. samotne dni. Dzwoniłem do niej niemalże codziennie, ale nie zawsze odbierała. W ciągu 6 dniu rozmawialiśmy ledwo 3 razy, i były to rozmowy dosłownie kilkuminutowe, bo albo ja byłem na dyżurze, albo ona była zajęta.
Nie pytałem dlaczego to zrobiła.. ale pierwszą, najważniejszą dla mnie informacją, była wiadomość czy nic jej nie jest, jak się czuje i przede wszystkim gdzie wyjechała. - musiałem mieć pewność że jest bezpieczna..
Mogłem się tego domyślić. Pojechała do Izraela, do rodziny.. Z jej głosu mogłem wyczytać, że jest tam szczęśliwa. Cieszyłem się, choć cholernie za nią tęskniłem.
Podczas drugiej rozmowy zapytałem kiedy wróci... najpierw odpowiedziała mi głucha cisza, po drugiej stronie słuchawki, tak jakby zastanawiała się, czy dobrze zrobiła pisząc słowo "wrócę" i czy faktycznie.. było prawdą.
-Nie wiem...-usłyszałem jej skruszony głos.
To było dla mnie jasne.. - na pewno nie wróci w najbliższym czasie.. może za miesiąc, pół roku, rok.
Przekląłem się w myślach -idioto! co ty narobiłeś! 
Kiedy się rozłączyła, rzuciłem telefonem o ziemię. Nerwowo przeczesałem włosy i podparłem głowę o trzęsące się ręce.
W trakcie tych kilku rozmów, nie mówiliśmy o naszych uczuciach, ale po tonie naszych głosów w powietrzu można było wyczuć niesamowicie silną tęsknotę.. jakby żal, wyrzuty ... i miłość....

...............
C.D.N

hmm... nie wiem czy dobrze robię, pisząc to, bo mam wrażenie jakby wszystko się mieszało i nic nie trzymało się kupy...
za wszelkie błędy - bardzo przepraszam.

bardzo dziękuję, tym którzy przeczytali poprzednie opowiadania, za miłe słowa.
to wiele dla mnie znaczy.
trzymajcie się.

12 komentarzy:

  1. aa! właśnie wszystko jak najbardziej się trzyma!
    bardzo mi się podoba jak opisujesz ich uczucia, relacje, emocje!
    ja tego tak nie potrafię. a opowiadanie ma urok no i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie na mojej twarzy zagościł WIELKI uśmiech.
      bardzo' Ci dziękuję. :)

      Usuń
  2. No jak to się nie tryma kupy ?? Chyba nie wiele jest takich opowiadan, co czyta sie jednym tchem. Zastanawiam się co wydarzy się zaraz i to jest to ! Czekam na nastepna czesc ;)) I w razie, gdy sie przełamiesz pisz, jestem otwarta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. sprawdzam, sprawdzam i z niecierpliwością czekam na następną częśc ! :D

    ps. dało by się usunac wpisywanie kodu podczas dodawania komentarza? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gotowe:) pozbyłam się kodu;)

      hm.. co do następnej części - muszę ją jeszcze stworzyć, a jak na razie weny brak :<

      Usuń
  4. Świetne, tak fajnie się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super to opisujesz nie moge sie doczekac next caly czas sprawdzam czy cos sie pojawia

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy będzie next

    OdpowiedzUsuń
  7. no weeź kontynuuj to opowiadanie !! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No wlasnie dodaj cos nowego bo fajnie to piszesz

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy next/?????????????????//

    OdpowiedzUsuń