Wyszedłem ze szpitalnego bufetu w prędkości światła. Nie zważałem na to, że potrąciłem dwóch starszych mężczyzn. Gnałem przed siebie. Pragnąłem uciec gdzieś daleko. Gdzieś gdzie nie spotkałbym jej, mógłbym pobyć sam ze sobą, daleko od tego popieprzonego świata. Wyszedłem na świeże powietrze, oddychałem szybko, rozglądnąłem się po parkingu i postanowiłem ochłonąć na jednej z drewnianych ławek w szpitalnym parku. Usiadłem i oparł głowę o dłonie. Po raz pierwszy w życiu czułem się tak wewnętrznie rozdarty. Po raz pierwszy nie miałem pojęcia co dalej począć. Pogubiłem się. Kochałem i nienawidziłem jej jednocześnie. Czy to możliwe? Tak, te uczucia toczyły w mnie walkę... i tak jak na wojnie, jest tylko zwycięstwo i porażka, życie i śmierć... tak teraz, muszę podjąć właściwą decyzję, by później tego nie żałować.. Straciłem cały swój świat. Ona była moim słońcem, deszczem, sensem istnienia. I tylko ona mogła tak mnie skrzywdzić, tylko rany zadane przez nią, tak bolą. To straszne, jak życie może zrujnować kilka wypowiedzianych niespodziewanie słów, w ciągu kilku sekund.
Podniosłem się z ławki i ruszyłem w stronę zaparkowanego, szarego samochodu. Wsiadłem i zamknąłem za sobą drzwi. Odpaliłem silniki i odjechałem. Był dość ciepły marcowy wieczór. Słońce mozolnie chowało się za horyzontem, zostawiając za sobą pomarańczowo-granatowy ślad. Tą porę dnia lubiłem najbardziej, szczególnie jadąc samochodem, mogłem podziwiać zachód i kolorowe niebo. To było jedno z naszych wspólnych, ulubionych zajęć. Musiałem zatankować samochód więc zjechałem na najbliższą stację benzynową, Stanąłem przy zbiorniku z benzyną, nie wiedząc co mnie czeka. Wysiadłem z auta, zatankowałem bak i ruszyłem w stronę budynku, w celu zapłaty. Stałem w kolejce, gdy nagle do pomieszczenia wpadło dwóch zamaskowanych mężczyzn. Jeden z nich miał w dłoni broń. Wystraszyłem się nie na żarty. Nie docierało do mnie, że własnie jestem świadkiem napadu. Drugi z bandytów zaczął grozić pracownikowi. W pomieszczeniu panował chaos, klienci poupadali na ziemie, unosząc obie ręce w górę. Osłoniłem swoim ciałem ciężarną kobietę. Wszystko działo się bardzo szybko. Kasier za ladą momentalnie pobladł, gdy wysoki, barczysty mężczyzna skierował w niego pistolet i rozkazał mu otowrzyć kasę. Mężczyzna posłusznie wykonał polecenie. Trzęsącymi się rękoma otworzył szufladkę i wyjął z niej całą zawartość. Drugi z bandytów podszedł do mnie. W tym momencie moje serce podeszło do gardła, lecz nie dałem tego po sobie poznać.
-Wstawaj! - rozkazał. Zrobiłem to o co poprosił. - Ściągaj obrączkę! - przez moment nie dotarły do mnie jego słowa. Po prostu się tego niespodziewałem. - No już! Ruszaj się! - Dopiero jego donośny krzyk zawrócił mnie na ziemie. Z bólem wykonałem polecenie. Była to bowiem jedyna cenna pamiątka, która mi pozostała, jedyny dowód miłości mojej i Hany.
Tymczasem Hana postanowiła przejść się po szpitalu, gdyż nie mogła znieść samotnego siedzenia przy stoliku, gdzie jeszcze niedawno siedział jej ukochany. Postanowiła przejść się po szpitalu i odwiedzić oddział ginekologiczny. Wyszła na korytarz i ruszyła w stronę winy. Kiedy znalazła się na I piętrze, tuż zza rogu wpadła na nią zdyszana Ola, która właśnie pędziła na izbę przyjęć.
-Jeju, przepraszam Hana.. Nie wiedziałam Cię.
-W porządku, coś się stało? - zapytała zmartwiona kobieta
-Słuchaj.. - Ola zaczęła się gubić - Tak, na pobliskiej stacji benzynowej doszło do strzelaniny, podobno Piotr też tam był. - młoda stażystka wypowiedziała zdanie jednym tchem. Dla ciężarnej kobiety był to szok. Przez chwilę, myślała że się przesłyszała.
-Ale jak to... jesteś pewna? - Hana stała osłupiała.
-Muszę iść, przepraszam. - Ola biegiem ruszyła w stronę izby.
Kobieta postanowiła jak najprędzej pojechać na stację, gdzie zdarzył się wypadek. Była bowiem bardzo zmartwiona o męża. Zbiegła na parter i udała się na parking, skąd z piskiem opon i duszą na ramieniu ruszyła w stronę stacji. W duchu modliła się, by Piotr był cały i zdrowy. Była przerażona. Serce waliło jej jak oszalałe, a w jej głowie był tylko ON.
Przy budynku ujrzała wóz policyjny, jego samochód i biało-czerwoną taśmę, która ogradzała wejście do pomieszczenia. Czuła narastające napięcie, w jej gardle ugrzązła wielka gula. Powstrzymywała płacz. Wybiegła z samochodu, trzaskając drzwiami. Przed wejściem stało dwóch policjantów, zapytała czy jest tu gdzieś jej mężczyzna.. Niestety, zaprzeczyli i kazali opuścić jej ogordzony teren. Ta ich nie posluchała i zaczęła dalej szukać. Nagle jej oczom ukazała się wysoka, dobrze rozpoznawalna przez nią, sylwetka. Szedł z rękami w kieszeni, odziany w płaszcz i granatowy szalik. Ona miała na sobie jedynie cienką kurtkę i pod spodem czerwony golf. Już nie tłumiła w sobie płaczu, na jego widok, całego, zdrowego, ulżyło jej. Gdy tylko go zobaczyła, pobiegła w jego stronę.
Zarzuciła dłonie na jego barki i wtuliła głowę w klatkę piersiową. Szlochała cicho. On nie odezwał się ani słowem. Oderwała się od niego i sporzała w jego smutne, pozbawione emocji oczy.
-Piotr.... - zaniosła sie płaczem i mocniej wtuliła się w niego.
-Odejdź.... - wypowiedział cicho, lecz szorstko te słowa.
-Piotr , porozmawiajmy proszę Cię.. - odsunęła sie od niego na kilka centymetrów. - Proszę..
Na jej twarzy widniały rozmazane ślady po makijażu, przetarła oczy i odwróciła wzrok.
On ruszył w stronę samochodu, a ona patrzyła tylko za jego śladem. Udała się powoli za nim. Oboje wsiedli do auta.
Po między nimi zapadła długa, przytłaczająca cisza, ta której oboje nie znoszą.Oboje toczyli wewnętrzną bitwę sami ze sobą. Żadne z nich nie wiedziało co dalej począć. Piotr był odwrócony bokiem i patrzł na jakiś punkt w oddali za szybą. Ona przyglądała mu się z tęsknotą. Obwiniała siebie. Teraz już tylko siebie... Ona była wszystkiemu winna.
Nie mogła znieść tego milczenia, więc spróbowała nawiązać kontakt...
-Wiesz.. - szepnęła.. - Nie mogę bez Ciebie spać... - jej oczy były przepełnione łzami i smutkiem. On nie dał ani jednego sygnału, ani jednego gestu. Jedynie mrugnął oczyma, by pozbyć się natrętnego pieczenia, który zwiastował..... płacz.... - Proszę Cię... Wiem, że to zo zrobiłam... Tego nie da się wybaczyć... - zacisnęła powieki i zagryzła wargi - Ale proszę.... Nie poradzę sobie bez Ciebie... - znów, taka sama sytuacja, brak rekacji z jego strony. Spjrzała na niego z ogromną tęsknotą i miłością.. Po policzkach spłynęły kolejne słone łzy. Zakryła twarz w dłoniach, by pohamować donośny szloch i wyszła z samochodu.
Bezradnie opuścił głowę, przecierając zmęczone powieki. Odpalił silnik, spojrzał w lusterko, w którym widać było kobietę, idącą ze spuszczoną głową. Patrzył na nią aż do momentu, w którym wsiadła do swojego pojazdu. Zdążył zauważyć, że o siebie nie dba... Znał ją na wylot... Jak nikt inny. Widział, że żałuje, że cierpi, że nie ma już sił, że źle to znosi, ale on nie mógł, po prostu nie mógł....
___________________________________________________________________________________________
za wszystkie błędy BARDZO przepraszam.
pozdrawiam Was ciepło:)
N.
Piszesz oczywiście genialnie, ale spróbuj może bardziej kierować się swoimi pomysłami, a nie akcją z serialu. Oczywiście bardzo się cieszę, że dodajesz nexty regularnie! Masz wielki talent :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkurat wpropwadzenie tych scen z serialu było celowe, gdyż były dla mnie wyjątkowo wzruszajace. Spokojnie, dalsze losy mam już "zaplanowane", będzie na pewno inaczej niż w serialu:) co do mojego "talentu", wątpię w to. Nie piszę rewelacyjnie. Mam tylko bójną wyobraźnię. Dziękuję za miłe słowa:) pozdrawiam.
UsuńTo jest to ale.mam nadzieje ze nie zakończy tak jak w filmie ze ona wyjechała mam nadzieję że jej wybaczy. Czekam na next
OdpowiedzUsuńohh niee, znów nic między nimi nie drgnelo ? :( okej to czekam dalej :D jest super no i długie! ;)
OdpowiedzUsuńL
kiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuńsuper czkam na next :D
OdpowiedzUsuńBomba czekam na next i mam nadzieje ze coś się w końcu wyjaśni między nimi
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj next plis
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj next?
OdpowiedzUsuńszybkoo next!!! :d
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz next
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuńkiedy będzie next?
OdpowiedzUsuńDodaj next plis
OdpowiedzUsuńno kamaan z tym opowiadaniem! ;d
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz next
OdpowiedzUsuńCo z tym next em. Kiedy dodasz
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuńbędzie next?
OdpowiedzUsuńNext dodasz w końcu
OdpowiedzUsuńCzemu nie kontynuujesz obowiązana ONA&ON? Na prawdę swietnie sie zapowiadało a tu cisza, zastąpiłas inny opo... Tez świetnym ale szkoda ze tam to zostało tak urwane
OdpowiedzUsuńwchodzę tu dosłownie CODZIENNIE i to po kilka razy i juz prawie miesiąc nic nowego :( prooszę o kolejną częsc!!
OdpowiedzUsuńL.
mogę dac Ci kopa tym komentarzem! :D może to Cię zmotywuje, czekamy juz miesiąc, a takie fajne opowiadanie nie może się marnowac i zastygac! :P
OdpowiedzUsuńCzekam też na Twojeee :D
UsuńCzekam też na Twojeee :D
Usuń