-Wiki - powiedział pewnie, z lekkim przejęciem - Dopiero przeczytałem wiadomość od Ciebie. Wszystko z nią w porządku? - zapytał.
-Hej, Piotr. Tak, poszła już do domu, zwolniła się z dyżuru, Namówiłam ją po wielkich oporach, by wzięła urlop. Udało się, ma wolne 2 dni. - oznajmiła. Po drugiej stronie słuchawki nastąpiła głucha cisza. - Piotr, jesteś?
-Tak, tak, przepraszam. Wiesz.... Nie wiem co mam robić. - oznajmił skruczony. - Pogubiliśmy się. I jak już pewnie wiesz, nie żyjemy razem.
-Tak, słyszałam - powiedziała cicho kobieta. - Słuchaj, mam dziś wolne popołudnie, jeśli tylko potrzebujesz komuś się wygadać, jestem do dyspozycji. - serdecznie zachęciła Wiki.
-Dziękuję Ci, mam dziś nockę, Zadzwonię do Ciebie później, dobrze?
-Jasne, nie ma problemu. - odpowiedziała wesoło.
-Bardzo Ci dziękuję, że do mnie napisałaś.
-Trzymaj się Piotr. I, może chociaż do niej zadzwoń, co ? - zapytała niepewnie. Zamilkł na moment i po chwili rzekł.
-Ty też.... - rozłączył się, ignorując radę młodej chirurg.
Usiadł spowrotem na niepościelonym łóżku, obracając telefon w dłoni i zastanawiając się co powinien zrobić, Martwił się o nią. Była sama w domu. Co jeśli nagle źle się poczuje, zemdleje? Powinien ktoś z nią teraz być. Jeszcze do tego wczorajsza sytuacja w szpitalu. Spojrzał na zegarek. 8.08. Jest jeszcze wcześnie, na pewno śpi. Oparł głowę o ścianę i popatrzył w sufit. W głowie zaczął sobie przypominać ich beztroskie poranki, pełne miłości i namiętności. Kiedy wplatał dłonie w jej gładkie, długie, miodowe włosy. Kiedy gładził jej piękny policzek, a ona z przyjemności, zamykała oczy i szeptała miłe mu słowa. Tęsknił za rysami jej twarzy, za zapachem, który ciągle doskonale pamiętał. Za miękką, aksamitną cerą, za hipnotyzującym głosem i lśniącymi, przepełnionymi radością, oczami. Brakowało mu jej. Czuł rozrywający ból, gdzieś w okolicy serca. Ból, którego od czasu, gdy powiedziała mu o zdradzie, nie mógł się pozbyć, a kiedy wspominał, tak jak teraz, i ch dawne, wsólne jeszcze życie, ten ból i cierpienie, narastały z jeszcze większą siłą.
Zastanawiał się na tym w każdej wolnej chwili. Czy to także on zawinił? Przypomniał sobie jego słowa, które wypowiedział wieczora, podczas którego pośpiesznie pakował swoje rzeczy, by jak najprędzej znaleźć się przy Tosi w szpitalu.
(...)
-"Bo w takich sytuacjach myśli się najpierw o dziecku, rozumiesz!!?" - z echem odbijały się słowa w jego głowie, głóśne jak dzwon. To musiało tak bardzo ją zaboleć. Naskoczyłem na nią, bo byłem zdenerwowany, ponieważ miałem do tego prawo. Ale nie musiałem, podnosić głosu i wypowiadać akurat tych słow. Żałuję... Szczególnie, że nigdy nic na ten temat nie wspomniała, wręcz przeciwnie, nie była nawet na mnie zła. Tamtego wieczora dzwoniła do mnie kilkukrotnie, by dowiedzieć się czy byle na pewno wszystko w porządku... Szczerze się zmartwiła. Podczas tych rozmów, wyczułem smutek w jej głosie. Być może był on spowodowany wcześniejszą wymianą zdań, a być może wizją samotnej nocy.
Następnego dnia po wypadku to ona znów pierwsza zadzwoniła. Moje myśli krążyły tylko w okół Tosi. Dopiero po czasie uzmysłowiłem sobie, że to ja jestem wszystkiemu winny. Ja ją zaniedbałem, ja doprowadziłem do tego, że nasze małżeństwo zaczynało obracać się w pył. Druga sprawa, dotyczy dziecka. Głęboko nad tym myślałem, postawiłem się na miejscu Hany. Co byłoby gdybym nie miał Tosi? Znów ten ból, w klatce piersiowej. I żal. Do samego siebie. Przed oczyma stanął mi obraz z przeszłości, kiedy to nie dawałem jej wystarczającego wsparcia najpierw, podczas poronienia, później podczas adopcji Martynki i w czasie wielu innych sytuacji, które wcale nie były dla niej proste, a tak naprawdę, była z nimi sama. Mogłem okazać jej więcej miłości. Mogłem częsciej ją przytulać. Mogłem. I bardzo chciałbym cofnąć ten pędzący czas.
Po analizie i wytknięciu sobie każdego jednego błędu, podniosłem się z łóżka i odblokowałem telefon. Na tapecie niezmiennie widniało zdjęcie radosnej Hany. Nie mogłem, miałem w sobie pewną blokadę, która nie pozwalała mi zmienić fotografii....
_________________________________________________________________________
Bardzo Was przepraszam za jakiekolwiek błędy!
Prawdopodobnie jeszcze dopracuję tą część, ale jak na razie trzymajcie taką wersję!
Miłego czytania:)
Dziękuję i pozdrawiam.
N.
Wreszcie ktoś podjął się pisania takiego opowiadania jak w serialu. WIELKIE DZIĘKI :) A ta część świetna :) Czekam na next.
OdpowiedzUsuńCzęść super jak zawsze!! ❤❤❤
OdpowiedzUsuńPo prostu genialne <3 Wciągnęło mnie na maksa. Proszę dodaj coś jak najwcześniej :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w jaki sposób to piszesz ! Jestem ciekawa co wydarzy się dalej, ale czy możesz pisać troche dłuższe części ? Czuje wielki niedosyt ! :))
OdpowiedzUsuńahh, jak zobaczyłam, że znowu takie króciutkie to trochę zrobiło mi się smutno, ale teraz już czaje. Nieważne, że jest napisane mało, ale ważne jak! Te opisy emocji Hany i Piotra są opisane w tak piękny sposob, że az serce ściska. I taka forma jest wspaniala. Uwielbiam jak piszesz, jak dbasz o kazdy szczegol. I jak ktoś wyżej zauwazyl; rowniez się cieszę, że piszesz rowno z serialem. Ciekawe jak to się wszystko ulozy; tu i tam ;)
OdpowiedzUsuńPisz duzo dla nas, bo ja uwielbiam czytac Twoje teksty i często tu zaglądam ;)
pozdrawiam
Bardzo Ci dziękuję, takie komentarze tylko podnoszką mnie na duchu i dają siły na pisanie. Jest mi niezmiernie miło.
UsuńPozdrawiam:)
super bardzo fajnie piszesz bardzo lubię twoje opowiadania
OdpowiedzUsuń