czwartek, 6 czerwca 2013

Ona&On

          Szła korytarzem myśląc o wczorajszym wieczorze, jej wściekły mąż z twarzą damskiego boksera.. jego mocny ucisk na jej ramieniu, myśląc o tym pogładziła się po obolałym miejscu, przymknęła oczy i zasyczała, właściwie to zaczęła się już przyzwyczajać do swojego szarego życia.. które jeszcze tak nie dawno było kolorowe.. co dzień wracając do domu było to samo.. ból, cierpienie, jego satysfakcja nad przewagą.. Zawsze jak coś szło nie po jego myśli musiał wyżywać się na niej. Nie wierzyła już w prawdziwą miłość – psychicznie chory mąż, który już nigdy nie obdaruje jej prawdziwym uczuciem… i on… na którym tak bardzo się zawiodła, który opuścił ją w tym najgorszym momencie.. który poddał się aby dalej o nią walczyć.. Bała się swojego męża... Marzyła o tym aby jej koszmarne życie się już skończyło.. Idąc tak przez korytarz nie zauważyła postaci która z tęsknotą jej się przygląda.. nie wie ile na nią patrzył, ale z jego wzroku można było wyczytać niepokój.. Blada, wychudzona, wyglądała jak cień swojego ciała… przyglądał się jej z uwagą i troską.. Chciał dowiedzieć się co się stało, ale w tym czasie szybko się odwróciła w przeciwną stronę i poszła do swojego gabinetu.. Tam rozpłakała się na dobre.. puściły jej nerwy.. tego było już za wiele.. była w kiepskim stanie.. cierpiała.. powoli się uspokoiła, po tym jak wróciły do niej wszystkie bolesne wspomnienia, nie była w stanie myśleć, a co dopiero pracować.. otarła łzy, poprawiła makijaż i ruszyła w stronę gabinetu dyrektora.. 
On cały czas o niej myślał.. o jej załzawionych oczach, smutnym wyrazie twarzy, wychudzonej sylwetce… Musiał z nią porozmawiać, już długo nie mieli do tego okazji.. choć nie byli już razem od dłuższego czasu ona dalej była w jego sercu.. ona była tą jedyną.. kochaną.. najpiękniejszą… tęsknił i martwił się o nią każdego dnia, nie móc być przy niej.. chronić ją.. za niedługo kończył dyżur, postanowił poczekać na nią przed szpitalem.. Ona zwolniła się dziś wcześniej  z pracy, musiała ochłonąć, pomyśleć.. uporać się ze wspomnieniami.. nie chciała jechać do domu.. jej mąż tam był i znów by ja pobił.. czasami w głębi duszy pragnęła aby ją zabił.. nie miała dla kogo żyć.. straciła wszystkie najważniejsze dla niej osoby.. nie wiedziała co ma ze sobą zrobić.. długo siedziała w samochodzie myślą i szlochając cicho.. postanowiła że wróci wcześniej do domu.. ii będzie tak jak zawsze.. taki był jej los… musiała się z nim pogodzić.. po drodze bolało ją całe ramię od prowadzenia auta, z trudem dojechała pod blok.. weszła do budynku.. zapomniała kluczy… dziś rano z hukiem wyrzucił ją za drzwi.. zadzwoniła dzwonkiem.. jej mąż spał.. obudziła go..  z wielką złością jej otworzył.. wymierzył jej silny cios w policzek.. ona nie miała już energii aby otrzymać się na nogach.. upadła. Pojedyncze kropelki ciepłej krwi spływały ciurkiem na podłogę.. przywitała ją szara rzeczywistość… 
On właśnie skończył pracę, wyszedł ze szpitala, ruszył w kierunku jej mieszkania..
Nie przejął się tym że leży bez ruchu, osłabiona i że cieknie jej strużka ciemnobordowej krwi z nosa i rozciętej wargi.. kopnął ją jeszcze raz.. i znów… podkuliła się.. łapiąc się za kolana, by móc zasłonić się od mocnych ciosów.. była przyzwyczajona do bólu.. nie miała siły się bronić, ulegała przy każdej próbie.. kopną ją ostatni raz, przykucnął przy jej głowie.. wydawała z siebie ciche jęki cierpienia.. i przeraźliwego bólu.. oczy wypełnione lękiem i strachem.. złapał ją jedną ręką za twarz i lekko podniósł grożąc i wyzywając ją… rzucił jej głową o ziemie i wyszedł.. zadławiła się krwią.. próbowała się podnieść, ale jakikolwiek ruch sprawiał jej ogromny ból.. osunęła się z bezsilności.. czując jak powoli zasypia..


On zaparkował samochód na jej parkingu, przez szybę zobaczył wściekłego mężczyznę wychodzącego z jej klatki.. od razu go poznał.. to był jej mąż.. wysiadł z auta, nie zauważył go, szybkim krokiem wszedł do budynku.. dzwonił dzwonkiem i walił pięściami w drzwi, ale bez skutku.. stał jeszcze przez moment, aż w końcu zdecydował się i nacisną klamkę od drzwi… zdziwił się bardzo, bo drzwi były otwarte.. wszedł do środka i zamarł.. jej kruche ciało leżało na podłodze tuż przy drzwiach.. rzucił się do niej.. ukucnął.. zaczął do niej mówić.. delikatnie gładził jej czerwony policzek.. pod powiekami czuł łzy.. jak mógł pozwolić na to aby cokolwiek jej się stało.. przez łzy i strach cicho wyszeptała jego imię.. myślała że już jest w tym drugim świecie. Gdzie wszystko jest lepsze.. gdzie spełniają się marzenia.. miała nadzieje że jej się właśnie spełniło.. ale dopiero gdy poczuła przeraźliwy ból zrozumiała że się myliła.. głaskał ją nerwowo po włosach, twarzy, nie mogąc uwierzyć w całą tą sytuację.. ścierał jej wilgotną krew z rany..pomógł jej się podnieść , delikatnie  położył ją na kanapie w salonie.. cały czas do niej mówił.. żeby tylko nie zasnęła.. mówił do niej przez łzy.. okrył ją kocem.. trzęsła się, ale raczej nie z zimna lecz ze strachu.. trzymał ja za ręce.. ukucnął przy kanapie, nie puszczając jej rąk.. oparł głowę o jej ramię.. czuł jak dalej drży.. jedną ręką gładził ją po włosach, drugą kurczowo trzymał jej dłoń.. uspokoiła się.. nie miała siły się ruszyć.. jej oddech się wyrównał.. teraz pochlipywała cicho, przytulając się do poduszki.. przybliżył się do niej.. chciał aby wiedziała że jest przy niej.. oparł czoło o jej czerwony, rozpalony policzek.. mówił do niej że jest bezpieczna, że już nigdy jej nie zostawi.. ona teraz zapomniała o przeszłości.. nie myślała jak ją wtedy  potraktował.. że ją opuścił.. chciała się teraz po prostu przytulić i poczuć bezpiecznie… gładził jej mokry od łez policzek końcówką swojego nosa.. była cała obolała.. oparzył ją.. miała kilkanaście siniaków na całym ciele.. naciskał na jej brzuch, syczała a łzy samoistnie spływały jej po policzku.. opatrzył ranę na wardze.. przyniósł chusteczki i pościerał ślady krwi z jej twarzy.. gry to robił, przyglądała mu się.. myślała dlaczego przyjechał.. ale zjawił się dla nie w odpowiednim czasie.. udało jej się podnieść, usiadła, jej ręce dalej się trzęsły.. przysiadł się do niej.. widząc jej stan, delikatnie położył rękę na jej bliższym ramieniu, po czym powędrowała tak że ją obiją.. ona widząc ten ruch szybko się w niego wtuliła.. chyba zbyt gwałtownie, bo syknęła z bólu.. przytuliła się do jego klatki piersiowej.. ogrzał jej zimne dłonie.. głowę opierała o jego policzek.. jego krótki zarost drapał ją po czole.. położyła rękę na jego brzuchu.. pierwszy raz, od dłuższego czasu, poczuła się bezpiecznie..





jego delikatny i czuły dotyk, ukoił rany, a ból nie nasilał się

1 komentarz:

  1. Czemu nie kontynuujesz tego opowiadanka? Zapowiada sie na prawdę na świetne

    OdpowiedzUsuń